Sierpień na AC
Zimorodki dają uśmiech.
Na koniec miesiąca zapisaliśmy w akcyjnym zeszycie ponad 1300 zaobrączkowanych ptaków z 54 gatunków. To bardzo dobry wynik, zważywszy na afrykańskie upały jakie nas nawiedziły w sierpniu, i jeden z lepszych w historii akcyjnych sierpni. Niski stan wody w rzece, brak wiosennych powodzi i dostępne skarpy na wiercenie lęgowych chodników sprawiły, że prawie codziennie wodne siatki zakwitały zielono-niebieskimi kolorami. Tylko w sierpniu do obrączkarskiego stołu przynieśliśmy 60 zimorodków. W poprzednich pięciu sezonach (całych) nie zaobrączkowaliśmy ich więcej niż w sierpniu tego roku. Nie wiem co w zimorodku jest takiego wyjątkowego: krzykliwe, jaskrawe kolory, długi dziób, krótkie łapki czy zestawienie wszystkiego w całego atthisa, ale przyniesienie kolejnego ptaka wywoływało uśmiech na twarzach uczestników akcji, szczególnie tych najmłodszych. Oczywiście byli też miłośnicy kolorów ziemi w ptasich piórach i będąc na akcji słyszałem i taki komentarz: - Jejku, znowu ten zimorodek! :)
Kapturki dają wynik
Razem z rudzikami i pierwiosnkami stanowiły około 1/4 wszystkich zaobrączkowanych ptaków. A przecież to dopiero początek ich przelotu, gdyż część z nich to na pewno ptaki lokalne. Chwytały się ptaki młode, jeszcze w juvenalnych szatach albo będące podlotami, którym nie do końca wyrosły lotki pierwszorzędowe. Dla entuzjastów strategii ptasich pierzeń sierpień jest chyba najlepszym miesiącem do takich badań. Było sporo ptaków przed polęgowym pierzeniem, w trakcie wymiany piór i z mocno zaawansowanym pierzeniem. W sierpniu można oznaczyć ptaki w drugim kalendarzowym roku życia i zobaczyć zawieszone/zatrzymane pierzenie u cierniówek. To szczególny przypadek, kiedy to ptaki muszą wybierać co jest ważniejsze: wymiana piór czy sprawny aparat do lotu. Dlatego czasami decydują się na długie wędrowanie z kilkoma starymi lotkami, które wymienią na zimowisku lub dopiero po powrocie, następnego roku. Oprócz trzech dominantów chwytaliśmy m.in. gajówki, cierniówki i piegże; piecuszki, świstunki i zaganiacze; sikory modre, bogatki, szarytki i czarnogłówki; kulczyki, szczygły i grubodzioby; w mniejszych ilościach łozówki, rokitniczki, trzcinniczki, kosy, śpiewaki, gąsiorki i słowiki szare. W sieci wpadł także dzięcioł zielony oraz białogrzbiety noszący obrączkę z poprzedniego sezonu.
Młoda jastrzębica i kukułka dały się przechytrzyć
Pierwszą przywiózł do naszego obozu zaprzyjaźniony leśniczy. Była tak zaaferowana polowaniem na kury, że dała się schwytać w ręce na podwórku. Mogliśmy z bliska popatrzeć na tego wyjątkowo pięknego ptaka ? silne skrzydła, długi ogon, a trzycentymetrowej długości szpony budziły szacunek. Druga natomiast wpadła w sieć. Tak po prostu :) Zarówno kukułka jak i jastrząb były trzecimi osobnikami tych gatunków zaobrączkowanymi na naszej akcji.
Spięte klamrą
W 1964 i 1965 roku grupa studentów z Warszawy chwytała i obrączkowała ptaki na Przełęczy Dukielskiej. Mieliśmy okazję gościć uczestnika tamtej akcji. Roman i Maria Hołyńscy odwiedzili nas w Myscowej i przez kilka dni słuchaliśmy fantastycznych opowieści o akcji sprzed pięćdziesięciu lat! Nie mogliśmy sobie oczywiście odmówić wyjazdu do Barwinka z nadzieją odszukania lokalizacji. Była to bardziej wyprawa nostalgiczna, a szukanie miejsca w terenie (w którym prawie wszystko się zmieniło) było jednocześnie szukaniem wspomnień i zapamiętanych chwil w głowie Romana. Wydaje nam się, że na 99,99% udało się znaleźć to miejsce, gdzie kiedyś stały sieci, a ze stanowiska obrączkarskiego dochodził jednostajny głos: Ph col, wiek jeden, tłuszcz zero, trzecia do piątej...
Poza sieciami
A raczej w sieciach ogromne ilości ważek, żuków i dyląży, które trzeba godzinami wyplątywać oraz pojedyncze nietoperze. Ze stanowiska do którego nie zabiera się woreczków na ptaki można do woli obserwować piękną hajstrę, która poluje w rzece. Dziesięć młodych kobczyków, trzy młode błotniaki łąkowe, dwie pustułki, dwa orliki i kilka myszołowów to efekt wyprawy na obserwacje pod Jaśliskami. Z Kamienia, Suchani i Myscowej odzywają się nocą jednocześnie trzy puszczyki. Dzikie krowy i dzikie sarny przechodzą z łatwością przez sieci na zawodnym. W Polanach można kupić mleko od kozy dojone wprost na podwórku. Pyszne choć nie wszyscy gustują :)))). Na zawodny chodzi się suchą stopą ? tak jeszcze nie było. Mimo płytkiej wody w Wisłoce odkryliśmy bezdeń, że kryje. W lesie nie ma grzybów i trzeba jeść paskudztwa z puszek. Fenix został ożywiony dwa razy, a wędzone na suchym buku z dodatkiem suchej cześni lub tarniny pstrągi smakują wybornie.
We wrześniu będzie więcej ptaków. Mamy taką nadzieję. Zatem do zobaczenia :)
Zdjęcia